Sam termin “wychowanie dwujęzyczne” brzmi już z lekka poważnie i naukowo. Jest to nie lada wyzwanie dla nas, którzy dorastaliśmy przecież w jednym języku (co najwyżej uczyliśmy się drugiego języka jako obcego w szkole). Język polski to zazwyczaj ostatnia sfera, o którą martwią się rodzice, kiedy dziecko wychowywane jest w tym jednym języku (przyswaja go naturalnie z otoczenia i w domu, a później już tylko doskonali umiejętności w szkole od poniedziałku do piątku.) Na emigracji jesteśmy jednak w zupełnie innej sytuacji – dbałość o przekazywanie naszego języka jest NASZYM zadaniem, a często wręcz WYZWANIEM czy zadaniem specjalnym. Dziś właśnie o tym, jak wychowywać dziecko dwujęzyczne poza Polską i nie zwariować 😉
Dawno mnie tu nie było… Życie wzięło górę. Tak to już jest, że w różnych momentach naszego życia wyzwaniem stają się różne sprawy, nawet te, wydawało by się, prozaiczne, codzienne. Czas ucieka, obowiązki nie dają wytchnienia, a często jesteśmy “w tyle” z praktycznie wszystkim. Dlatego też rozumiem i nigdy NIE OCENIAM ani rodziców ani dzieci, które żyjąc za granicą, nie posługują się idealną polszczyzną, niczym z sonetów Mickiewicza. To nie jest tak, jak w Polsce, że dziecko “i tak się polskiego nauczy”. Ono się nauczy “i tak”, ale języka dominującego w kraju, w którym mieszka. Natomiast o polski, który jest w tym wypadku językiem dziedziczonym, musimy zadbać my, rodzice. Choć zalety życia w dwóch językach są nieprzecenione (Zalety dwujęzyczności), to niejednokrotnie musimy o tę dwujęzyczność wręcz zawalczyć i nieźle się nagimnastykować (też intelektualnie)! Dlatego też poniżej zamieściłam kilka moich przemyśleń, które pomagają mi na co dzień nie zwariować w tej dwujęzycznej rzeczywistości. Mam nadzieję, że się Wam przydadzą! 😉
Rodzicu, jesteś najlepszym nauczycielem polskiego dla swojego dwujęzycznego dziecka!
Nikt nie wychowa językowo naszych dzieci za nas, nikt. Choćbyśmy czasem chcieli nawet, to nikt nas nie wyręczy – ani babcia w wakacje nie wystarczy, ani pani w polskiej szkole raz w tygodniu. Wiem, że przekazywanie języka to czasem to orka na ugorze i nie widać światła w tunelu, ale prawda jest taka, że… NAJLEPSZYM NAUCZYCIELEM POLSKOŚCI DLA SWOJEGO DWUJĘZYCZNEGO DZIECKA JESTEŚ WŁAŚNIE TY! NAJ-LEP-SZYM. Amen. Nawet jeśli Tobie się wydaje, że nie, że Ci nie wychodzi, że Twoje dziecko w wieku 5 lat nie jest tłumaczem przysięgłym i to niby źle… Wszystko jest tak, jak ma być, zapewniam Cię. Choćby sam fakt, że tu jesteś świadczy o tym, że się starasz i szukasz jak najlepszej dla Waszej rodziny drogi do dwujęzyczności. Uwierz mi, że żadna Pani w polskiej szkole czy ciocia Grażynka nie ma takiego wpływu na rozwój językowy Twojego malucha, jak Ty. Czy tego chcesz, czy nie – jesteś PRZYKŁADEM dla swojego dziecka. Możesz się tego wypierać, nawet dziecko może się wypierać i robić Ci na złość we wszystkim, ale prawda jest taka, że bacznie Cię obserwuje każdego dnia i to, co robisz i MÓWISZ ma ogromne znaczenie, to zostaje gdzieś głęboko na lata. Także w sferze przekazywania języka nie niesamowicie ważna jest postawa rodzica. Mam tu na myśli postawę wobec języka polskiego, języka kraju zamieszkania, kraju naszego pochodzenia, kraju zamieszkania, tradycji obu krajów czy samego faktu, że w Waszym życiu obecne są dwa (lub więcej) języki. Dlatego miej się na baczności, kiedy pcha Ci się na usta “polska łacina”, zwracaj uwagę, nie tylko na to, co mówisz, ale też jak to komunikujesz swoje przekazy, jakich słów używasz. Dziecko kopiuje wszystko, od słownictwa po postawy, które nawet samo nie do końca rozumie. Mówiąc wprost: jeśli dziecko w domu słyszy, że polski jest niepotrzebny, że jest TRUDNY, że po co mu to na przyszłość – to właśnie tak będzie o tym języku myślało, to się w nim zakorzeni i takie nastawienie będzie przejawiać w nauce tego języka (więcej na ten temat: Dzieci “dziedziczą” postawy rodziców względem kraju pochodzenia i kraju zamieszkania, Integracja – zdrowa relacja).
Co jest też ważne w byciu najlepszym nauczycielem? Nie daj sobie wmówić. Nie daj też wmówić niczego Twoim dzieciom. Ważne jest, aby się edukować, czerpać informacji (z wiarygodnych źródeł), ale trzeba też mieć swój rozum. To Ty znasz swoje dziecko najlepiej – wiesz, co je cieszy, co sprawia mu trudność, czego jest ciekawe. Wykorzystaj tę wiedzę do przekazywania polskiego. Nie musisz uczyć dziecka czytać w wieku 2 lat, bo tak sugerują naukowcy z USA, nie musisz mówić do niego w języku obcym, bo tak powiedziała nauczycielka/pielęgniarka za granicą, która nie ma pojęcia o dwujęzyczności. Konsultuj się, zasięgaj rad, czytaj, ale też zawsze zrób selekcję i dobierz to, co akurat w tym momencie w Twoim domu sprawdzi się najlepiej, CO PRZYNIESIE WAM RADOŚĆ. Bo przekazywanie języka powinno cieszyć – i Ciebie i Twoje dziecko. Język dziedziczony powinien dobrze się kojarzyć – z domem, rodziną, wspólnotą, zabawą, ciepłem rodzinnym, wspólnymi chwilami z mamą, tatą, dziadkami. Nie zmuszaj siebie ani dziecka do niczego, co nie wydaje Ci się naturalne w Waszej sytuacji. Ciocie “Dobra Rada” zawsze będą miały swoje zdanie, ale to Ty w głębi duszy wiesz lepiej, co dla Was jest najlepsze, jak pokierować dwujęzycznym wychowaniem. Jeśli masz wątpliwości, CZYTAJ więcej, zasięgnij rady specjalisty, ale takiego przez duże S. Przede wszystkim, pamiętaj, że robisz świetną robotę, starasz się, szukasz drogi – a to najważniejsze.
ZAAKCEPTUJ.
Zaakceptuj pewne rzeczy takimi, jakie są. Po prostu. Nie oczekuj cudów ani od siebie, ani od dziecka. Zwolnij trochę, odpuść lekko, nie tylko od święta. Nie mówię “Daj sobie spokój”, bo nie to o chodzi, by nie robić nic. Tak, jak pisałam wyżej – przekazywanie języka polskiego na emigracji to zadanie specjalne, niełatwe. Warto wyznaczyć sobie cele, ale nie gnać do nich kosztem własnego i dzieci dobrego samopoczucia. Chcesz, aby Twoje dziecko znało płynnie dwa języki w mowie i piśmie? Super, bardzo wielu rodziców dąży do dwujęzyczności zrównoważonej. Czy to się uda? Nie wiem, każda sytuacja jest inna, nie każde dziecko ma zapewniony taki kontakt z językiem polskim, aby biegle w nim czytać na przykład. Ale czy to ma odbierać mu radość z mówienia po polsku w domu? Pamiętaj, że to, czego Ty być może nie doceniasz w umiejętnościach językowych swojego malucha, dla innych byłoby sukcesem i szczytem marzeń na ten moment. Niektóre dzieci mówią niewiele po polsku, inne płynnie, ale nie czytają, jeszcze inne opanowały wszystkie 4 umiejętności już w młodym wieku. Zauważ jednak, że każda sytuacja jest unikatowa, dlatego NIE PORÓWNUJ, NIE OCENIAJ. Zarówno siebie jak i swojego dziecka, ani nawet innych rodziców na emigracji i ich dzieci. Każdy z nas stara się, jak może, na własny sposób, każdego zadowalają inne efekty i gdzie indziej wyznacza swojej rodzinie cele.
Zaakceptuj to, że Twoje dziecko miesza języki, że przekręca końcówki fleksyjne, że czasem mu nie wyjdzie, chociaż się stara. Zaakceptuj, że Tobie czasem nie wyjdzie mimo chęci. Zwolnij trochę. Wymagaj, ale na miarę WASZYCH MOŻLIWOŚCI. Nie rezygnuj nigdy, nie poddawaj się, ale czasem wyluzuj, odpuść lekko – zbyt duża presja wywołuje niepotrzebne konflikty, bunt. Dzieci z reguły nie chcą mówić po polsku, bo im ktoś kazał, ale dlatego że same chcą, że lubią, że jest to dla nich naturalne, że są z tego w danym momencie dumne i je to cieszy. Zaakceptuj, że Twoje dziecko lubi swój drugi język, że lubi się nim posługiwać i jest z tego dumne. Postaraj się swoje dziecko motywować, zachęcać do mówienia po polsku, a nie krytykować czy porównywać. Ono świetnie sobie radzi, bardzo się stara, a każde słowo po polsku na obczyźnie (nawet to z błędem, przekręcone, w połowie w innym języku) to jego wyraz miłości do swoich korzeni, do Ciebie, docenienie Twoich i własnych starań. Pielęgnuj dwujęzyczność codziennie, małymi krokami, ale nie podcinaj skrzydeł dziecku dlatego, że to Ty mierzysz za wysoko. Może nie umie jeszcze czytać, ale kocha śpiewać polskie piosenki? Może lubi układać puzzle i możecie przy okazji rozmawiać wtedy po polsku? Może kocha gotowanie i chętnie przygotuje z Tobą kolację, jednocześnie słuchając instrukcji w języku polskim? Znam dzieci, które nie mówią po polsku, ale są dumne z polskich korzeni, wszystkim naokoło mówią, że są z polski, na wszystkie narodowe święta z dumą podnoszą polską flagę. Znam dzieci, które nie mówią polsku, ale uwielbiają lepić pierogi i polskie tradycje nie są im obce. Niejeden by skrytykował, a ja powiem ZAAKCEPTUJ. To znaczy, dąż do zmian we własnym tempie, pozwól innym cieszyć się tym, co mają, nawet jeśli według Ciebie to za mało. Zaakceptuj, że wielkie cele osiąga się małymi krokami, systematycznością i pozytywnym nastawieniem (zob. też: Nie taka dwujęzyczność straszna, jak ją malują).
ZNAJDŹ TO, CO WAS CIESZY
Poradniki od wychowania dwujęzycznego aż huczą od nakazów i zakazów. Jak najbardziej warto się edukować i czytać! Warto wysłuchać porad innych, być otwartym na nowe drogi do dwujęzyczności. Trzeba jednak wybrać to, co dla Was najlepsze, a każda sytuacja jest przecież inna i to Wy znacie Waszą najlepiej. Niekoniecznie OPOL sprawdzi się w każdym domu, niekoniecznie polska szkoła jest dla wszystkich, niekoniecznie metoda sylabowa to jedyna słuszna i skuteczna metoda nauki czytania. Szukajcie własnej drogi! Aby znaleźć to, co jest efektywne i co wciąż Was cieszy, trzeba PRÓBOWAĆ, sprawdzać, zmieniać i nieustannie dostosowywać metody do Was. I mówię tu Was, bo Tobie, rodzicu, też to przekazywanie polskiego powinno sprawiać radość – albo przynajmniej nie ciążyć za bardzo; dość już przecież mamy presji na co dzień 😉 .
Wiem, gramatyka sama do głowy nie wejdzie, a na przykład nauka czytania nie zawsze jest superciekawym zajęciem dla młodocianych. Może warto jednak przygotować jakieś ciekawe materiały samemu? Może zamiast przy biurku, warto pojechać do parku, zoo, nad morze i nauczyć się kilku nowych słów, przy okazji spędzając fajnie czas razem. Jeśli lubisz wieczorne czytanie dziecku książek, to tego się trzymaj. Lubisz wykonywać prace plastyczne, grać na jakimś instrumencie, śpiewać, spacerować, kochasz lego? Wykorzystaj to do przekazywania dziecku polskiego! Nie ma złotych środków, ale zawsze warto zainwestować w to, co przynosi efekty a jednocześnie sprawia, że na Waszych buziach pojawia się uśmiech. Kieruj się więc intuicją, spróbuj zarazić swoje dziecko swoją pasją, a przy okazji będziecie mogli komunikować się po polsku i zbudujecie pozytywne nastawienie do tego języka. Zachęcam też do zaplanowania i nawet zapisania sobie, w jaki sposób i kiedy język polski jest/może być obecny w Waszym życiu. Czasami takie zapisanie czarno na białym pozwala nam dostrzec coś, czego na co dzień nie widzimy – zauważyć braki i dostrzec nowe możliwości na wprowadzenie polskiego do Waszych domów (czytaj więcej: Świadome wspieranie dwujęzyczności mojego dziecka, Dwujęzyczna dieta dziecka, czyli planowanie kontaktu dziecka z językiem mniejszości).
Przede wszystkim: CIESZCIE SIĘ DWUJĘZYCZNOŚCIĄ NA CO DZIEŃ!
Brawa dla Was i Waszych pociech za podjęcie wyzwania! ❤
My mamy trójkę dzieci, brat dwoje a jest jeszcze młodszy brat, który przyjechał do Irlandii w wieku 6 lat i poszedł pierwszy raz do szkoły. Z naszego doświadczenia mogę powiedzieć, że podstawą w rodzinie polskiej jest język polski, żadne mieszanie! Najpierw polski ale taki dobrze ugruntowany, dobrze poznany. W życiu codziennym niech się dziecko przyzwyczaja do obcego języka, niech będzie ciekawe co oni mówią ale ma wiedzieć, że podstawowym dla niego jest polski. Nie chodzi tylko o patriotyzm a zwyczajnie o logikę. Jeśli dziecko ma dobrze ugruntowany jeden język to na tej podstawie można budować kolejny. Bo jak wyjaśnisz dziecku zawiłości języka obcego jeśli nie wiesz jak to wytłumaczyć, do czego odnieść? Dziecko musi mieć odniesienie. Tak samo jest z budową domu. Na dobrych fundamentach można zbudować dom a potem dobudować piętro jedne i może i drugie. U nas język obcy wprowadzamy dopiero w przedszkolu z podkreśleniem że tam ma się nauczyć a nie przerobić. Efekty w naszym przypadku są świetne. Młodszy brat gadał jak Irlandczyk po 6 miesiącach. Podobnie reszta dzieci chwytały angielski (z różnymi rezultatami). A dodam, że po polsku rozmawiają doskonale.
LikeLike